Wyobraźcie sobie zimowe góry, pokryte pokryte grubą warstwą śniegu. Wyobraźcie sobie kilkunastostopniowy mróz i śnieżycę, podczas której ledwo widać cokolwiek z odległości pięciu metrów. No i wyobaźcie sobie pośród tego wszystkiego piękną, zakochaną parę, która zapragnęła uwiecznić ten niezwykły czas w swoim życiu podczas sesji narzeczeńskiej.
Sesja sesją, ale kto zniósłby zdjęcie kurtki w takich warunkach? To właśnie oni! Asia i Paweł poświęcili swój komfort cieplny dla wyższych celów i spacerowali jak gdyby to była piękna wiosna. Mało tego! Potrafili się jeszcze przy tym wszystkim beztrosko uśmiechać.
Pojechaliśmy samochodem wąską, ośnieżoną górską serpentyną w Parku Krajobrazowym Beskidu Śląskiego. Zatrzymywaliśmy się w miejscach, które nam się spodobały. Sesja wyglądała tak: zatrzymanie – zdjęcia – chwila przerwy na ogrzanie się w samochodzie – i znów chwila na zdjęcia. Cykl został powtórzony kilka razy i oto sesja gotowa!
Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze z niecierpliwością czekam na wiosnę, a zimę traktuję jako zło konieczne. Jestem jednak zdania, że należy wyciągać wszystko, co najlepsze z każdej, nawet nie do końca sprzyjającej sytuacji. I tak będąc zwierzęciem kocolubnym starałam się wyciągnąć co najlepsze (czyli jak najlepsze fotografie) ze śnieżycy. Wiem, że Asia podziela moje kocowe zamiłowanie i też najchętniej zostałaby w domu. Jednak cała ta śnieżno mroźna otoczka dodała sporo emocji do naszej przygody i zgodnie uważamy, że poświęcić się było warto <3
Zainteresowana/y sesją zdjęciową lub reportażem w moim wykonaniu?
Poniżej wspomnienie naszych szaleństw w formie filmiku zza kulis: