Gosia i Szymon| Sesja narzeczeńska na lotnisku

Szymon jest pilotem i pracuje w polskich liniach. To on pierwszy wyszedł z pomysłem sesji narzeczeńskiej na lotnisku. Mnie nie trzeba długo do takich rzeczy namawiać, tym bardziej, że pomysł bardzo mi się spodobał.

Jedynym problemem była lokalizacja. Na początku miało być małe lotnisko pod Krakowem. Znaleźliśmy jednak podobne znacznie bliżej i po godzinie jazdy z Pruszkowa byliśmy już na miejscu.

Pogoda, jak to zwykle bywa ostatnio, nie miała zamiaru nas rozpieszczać. Deszcz zaczął padać już w czasie naszej podróży na miejsce sesji. Nie była to jednak ulewa, więc stwierdziliśmy, że raz się żyje i zaczęliśmy robić zdjęcia mimo wszystko.

Co 5-10 minut deszcz stawał się na tyle obfity, że musieliśmy schować się choć na chwilę do samochodu aby się ogrzać i osuszyć. W międzyczasie zerwał się też duży wiatr, co akurat przy długich włosach Gosi dawało bardzo atrakcyjne fotograficznie efekty powiewu włosów i sukienki.

W efekcie sesja wyszła klimatycznie, pełna ruchu i, mam wrażenie, niedopowiedzenia.