P.i.ę.k.n.i.e. To słowo, którego lubię używać wracając w myślach do fotografowanych przez siebie ślubów. Bo dzień ślubu to wydarzenie piękne, przełomowe i niepowtarzalne. Niezależnie od tego, czy jest to obiad w restauracji po uroczystości w USC czy całonocna impreza ze ślubem plenerowym w szklanej stodole czy pałacyku. Może jest to trochę naiwne z mojej strony, ale ja widzę świat pięknym i to piękno też staram się odzwierciedlić w swoich zdjęciach.
Musicie mi wierzyć, że byłam już na wielu ślubach (przestałam je liczyć chyba kiedy z kilkudziesięciu zrobiło się kilkaset) i wciąż odnajduję ogrom radości w byciu świadkiem takich historii. Każdy ślub jest inny, bo różni i wyjątkowi są ludzie, którzy go biorą. Dlatego też każdy reportaż, który wykonałam jest inny – bo miejsce, dekoracje, pora dnia, a przede wszystkim Wy – ludzie, którzy tworzycie tę wyjątkową chwilę, są zupełnie inni. Z mojej perspektywy od tego zależy najwięcej.
Poniżej chciałabym Wam pokazać historię Nadii i Dawida, którą starałam się opowiedzieć swoimi zdjęciami jak najpiękniej.


























































































































































